Pogoda nam sprzyjała. Zanim jednak dojechałyśmy na molo w domu przerzuciłyśmy szafę i znalazłyśmy kilka stylizacji. Furrorę zrobił słomkowy kapelusz, przez który wpadały promyki słońca tworząc ciekawą fakturę na skórze.
Po Mechelinkach miałyśmy ochotę na więcej i pojechałyśmy do Rzucewa.
Zmiana kreacji na zwiewną kolorowa sukienkę. Na placu zabaw kołysała się huśtawka. Trzeba było ją wykorzystać!
Nieopodal, w Rzucewie, stoi stadnina koni. Jednak konie nie chciały współpracować i nie mam stamtąd żadnego zdjęcia.
Rzucewo jest magiczne więc jeszcze nie raz tam zawitam z aparatem.